You are currently viewing Jak jeździć autem po Gruzji? Kawalerzysta Dżoni
autem po Gruzji, kierowca jak kawalerzysta, monika kurdej

Jak jeździć autem po Gruzji? Kawalerzysta Dżoni

Autem po Gruzji

W Gruzji doceniłam też kunszt naszego kierowcy Borii. W żadnym wypadku nie przypominał kawalerzysty z opowieści Steinbecka:

Kierowcę przydzielono nam jak zwykle wspaniałego, byłego kawalerzystę, który jeździł – cóż za niespodzianka – dżipem. Jeżdżenie dżipem nie wpływa dobrze na nikogo, a z byłego kawalerzysty wydobyło kowboja. Nasz kierowca uwielbiał swój pojazd, który bez problemu wjeżdżał niemal pionowo pod górę, ostro wchodził w zakręty i przeskakiwał nad kanałami, Przejeżdżał środkiem strumieni, rozchlapując wodę na boki. Nasz kawalerzysta prowadził jak szaleniec, nie bał się nikogo i niczego. Inni rozwścieczenie uczestnicy ruchu drogowego raz po raz zmuszali go do zjechania na pobocze, następowała ostra wymiana zdań po gruzińsku, po czym nasz człowiek odjeżdżał z uśmiechem. Wychodził zwycięsko z każdej kłótni. Uwielbialiśmy go.

John Steinbeck, Dziennik podróży do Rosji

Samochody może nie fascynują mnie nadmiernie, ale doceniam je. Szczególnie, gdy mogę komfortowo przemieszczać się po świecie. I za to, że nie muszę pokonywać swojego lęku przed wysokością.

W Gruzji mieliśmy też drugiego kierowcę, Dżoniego, który już przypominał kawalerzystę z opowieści Steinbecka.
Jedna z przygód, którą nam zagwarantował wyglądała mniej więcej tak: Kierowca w Gruzji

Nagle, podczas podróży, usłyszeliśmy, że nasz autobus zaczął się dusić. Poczuliśmy, że tracimy prędkość. Po chwili auto zatrzymało się. Dżoni jednym ruchem porwał 5-litrowy baniak z wodą, przeskoczył do nadjeżdżającego auta i zniknął. Pilotka zdążyła krzyknąć:
– Dżoni, gdie ty idiosz?
– Ja budu za diesiat minut! – odpowiedział Dżoni tuż przed zatrzaśnięciem drzwi…
I faktycznie, był z powrotem po 10 minutach. W baniaku kołysał się żółtawy płyn, którym natychmiast zostało napojone auto.
Pojechaliśmy spokojnie dalej. Byliśmy bardzo dumni z Dżoniego, że sobie tak szybko poradził…

I jak tu nie kochać gruzińskich kierowców?

Ludzie myślą, że jazda samochodem, to żadne ajwaj… Ot umiejętność, jak każda inna. A tymczasem wcale nie. Gruziński kierowca musi czuć drogę. Musi mieć intuicję. Jak nasz kierowca Dżoni… I wtedy podróż przebiega pomyślnie.

Dodaj komentarz