Wreszcie to zrobiłam… Pozbyłam się z szafy swoich ubrań. Dużo przytyłam przez ostatnie 3 lata i przyszedł – w końcu – ten moment, gdy musiałam przestać udawać, że tak nie jest.
Stylowa w każdym rozmiarze
Kobiety odwlekają ten moment, bo daje on złudzenie panowania nad szafą – a tak naprawdę nad sylwetką. Zdają się myśleć – ja tak myślałam – “jeszcze nie jest tak źle z tą moją figurą”, “jeszcze się mieszczę przecież w te ulubione spodnie”, “przecież zaraz schudnę”.
W efekcie wyglądają źle – ja z pewnością tak wyglądałam, gdy próbowałam mieścić się w ubrania z TAMTYCH czasów. To przecież widać, gdy koszula jest za mała albo, gdy marynarka ściska pod pachą. Nie mam, co do tego złudzeń. A jednak nosiłam te ciasne spodnie wierząc, że okiełznały moje uda.
Ducha chyba… I kreatywność… I rozsądek…
Och, jak ja odetchnęłam, gdy – wreszcie – ubrałam się w spodnie we właściwym rozmiarze. To było dobre: od razu wróciła mi jasność myślenia i dobry humor.
Kim jest kobieta, której szafa tak wygląda?
Dominika Zaborowska, trenerka stylu, w podręczniku “Garderoba kapsułowa” pisze o 8 zasadach, które ułatwią życie. Punkt pierwszy długo do mnie nie trafiał.
Zasada 1. Zaakceptuj rzeczywistość
Zasada 2. Doceń potęgę stroju, ale bądź sobą
Zasada 3. Bądź świadoma
Zasada 4. Czaruj zamiast szokować
Zasada 5. Bądź kreatywna
Zasada 6. Okazja wybiera strój
Zasada 7. Stylową się jest, a nie bywa
Zasada 8. Styl to proces
A tak naprawdę nie o garderobę chodzi, ani o sylwetkę. Zawsze od czegoś uciekałam. I chowałam się za sylwetką. Najpierw za powiększoną, potem za szczupłą. Nigdy nie chciałam być tam, gdzie byłam, nie chciałam być tą osobą, którą byłam, robić tego, co robiłam. Zawsze napędzało mnie bycie niezadowoloną z tego, co mam.
Wiem, że dużo się we zmieniło. Czuję, że wracam. Z mocą i z pokorą. Jeszcze nie wiem, co to za powrót, i do czego, ale przecież nie muszę wszystkiego wiedzieć…
Teraz jestem taka.