Szekspirowski dramat
dla małej widowni
toczy się.
Na tronie starsza siostra.
Osiągnęła doskonałość
w obsłudze najprzeróżniejszej broni:
od sarkazmu po czołgi.
I nigdy nie straciła kontroli
nad własną biografią.
Wspaniała istota
opętana myślą,
że tak bardzo kocha swoich bliskich,
że nie pozwoli im się sobą zajmować.
Ma jeszcze wzrok i słuch,
więc jest uprzywilejowana.
Co innego ta druga,
młodsza,
jeszcze ubrana w zahamowania i nawyki,
ale już widzi, że czas je zatapia.
Podkłada więc granaty wspomnień
i tępo kiwa głową,
gdy na planie pojawiają się:
nauczyciel z drugiej klasy, ślub córki,
pierwszy pies.
Cokolwiek zostało stracone,
sączy się teraz do ucha
i gęstnieje od opowieści.
Aż w końcu wybucha.
Rozdarta na milion kawałków –
najwierniejszych kopii samej siebie,
królowa znika.
Uzbraja kolejne pokolenia
wspomnieniami i przeszłymi wypowiedziami.
I tylko tej młodszej pęka serce –
znowu nie wystarczyło dla niej.